Czasami nasze życie wydaje się idealne... Racja wydaje, ponieważ nigdy nie będzie idealne

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 7

- Serio Byliście razem na plaży, a potem on cię pocałował i ty nam nic nie powiedziałaś? - Lily patrzyła na mnie z wyrzutem w oczach. Umówiłam się z Justin'em przed szkołom, a dziewczyny postanowiły poczekać ze mną (ciekawe dlaczego), i wypytać mnie o moim sobotnim pobycie na plaży.
- Bo to nie było nic szczególnego. - Nie rozumiem dlaczego one robią z tego taką afere.
- Nic szczególnego, nic! Bridget błagam cię pocałował cię obecnie najlepszy chłopak w tej szkole, każda inna laska dała by sobie rękę uciąć za to, żeby go chociaż przytulić, a ty mówisz, że to nic szczególnego – Laura mówiła do mnie jakbym miała 5 lat i zjadła ciastka dla gości na przyjęcie.
- No dobra, może i macie rację, ale ja myślałam, że nigdy więcej go nie spotkam- Wiem, że mam szczęście, bo chłopak taki jak Justin mnie pocałował, no ale skąd ja mogłam wiedzieć, że on nagle przeniesie się do naszej szkoły.
- No i o wilku mowa- Lily wskazała głową w kierunku parkingu. Justin szedł jego środkiem a wszystkie dziewczyny patrzyły na niego z pożądaniem w oczach. Wara on jest mój! Co!? Boże muszę opanować moje myśli. Chociaż podoba mi się to całe moje szczęście.
Jakaś dziewczyna podeszła do niego, a on tylko coś powiedział do niej i obydwoje spojrzeli prosto na mnie. Okey, o co chodzi?
- Hej gotowa?- Justin stanął przede mną na jednym schodku niżej i uśmiechnął się od ucha do ucha. Nie patrz na zęby.
- Co powiedziałeś tamtej dziewczynie?- No co musiałam zapytać.
- Ona się mnie zapytała, czy mam dzisiaj wolne popołudnie, a ja jej powiedziałem, że zaklepała je sobie ta pani- Powiedział to bardzo spokojnym tonę i wskazał ręką na mnie.
- No ty my was zostawiamy – Lily uśmiechnęła się do mnie szyderczo i razem z Laurą poszły w stronę parkingu.
- To co idziemy – Zaczęłam schodzić po schodach, a Justin podążył za mną.
- Tylko na to czekam- Dorównał mi kroku i złapał za rękę. Jedak ja ją puściłam zanim ktokolwiek mógł to zobaczyć.
Wsiadłam do już mi znajomego samochodu. A wszystkie dziewczyny posyłały mi zazdrosne spojrzenia.
- To gdzie jedziemy? Tylko nie znowu niespodzianka.- Zapytałam Justin'a, gdy ten też już wsiadł.
- A nie podobała ci się tamta niespodzianka? Ale teraz już nie, jedziemy do Starbucks'a – Justin uśmiechnął się i włączył silnik.
- Ale tam będzie jakieś 200 ludzi?! Mam lepszy pomysł poprowadzę cię.

***

- Mniaaaaaaaaaaam. - Justin właśnie swoje cappuccino z odrobiną lodów śmietankowych. - Kto by pomyślał, że taka nie pozorna kawiarenka, a takie pszności skrywa.
-Przychodziłam do tej kawiarni z moją mamą w wieku 10 lat.- To była nasza ulubiona kawiarenka po tym jak tata odszedł. Nie ma to jak pojechać na ryby z kumplami. Ta kumple to 5 sexi blondyneczek, a wyjazd na ryby to pobyt w Las Vegas. No cóż i tak jakoś szczególnie nie przywiązałam się do mojego „taty”.
- To miejsce jest duże lepsze niż wszystkie kawiarnie, restauracje w jakich byłem.- Justin'owi chyba zaszkodziło to cappuccino. - Chcesz coś jeszcze do picia albo do jedzenia?
- Taaaak! Musisz spróbować jabłecznika z lodami jest przepyszny. - Właśnie skończyłam swoją kawę i wstałam zamówić nasze ciastka, ale Justin mnie powstrzymał.
- To ja cię zaprosiłem więc ja płacę. - Chłopak uśmiechnął się pogodzie i ruszył w kierunku kasy, a ja wróciłam na swoje miejsce.
When I see you I feel the rhythm in my heart
Love the way you are, I need you by my side
Let me feel your heat, be the moon for me tonight.
Take my hand please let us try, now it's time.”

Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Jak zaskakująco pasuje teraz ta piosenka do mojej obecnej sytuacji. Spojrzałam na ekran mojego telefonu. Moje przyzwoitki dzwonią.
- Czego dusza pragnie? – Zapytałam odbierając telefon.
- No i jak tam twoja randka? - Usłyszałam podekscytowany głos mojej przyjaciółki.
- Po pierwsze to nie jest randka, a tak poza tym to bardzo dobrze. Teraz Justin zamawia nam jabłecznik. - Spojrzałam w kierunku mojego towarzysza i uśmiechnęłam się na widok jaki zobaczyłam. - I bawi się z jakimiś małymi dziećmi.
- Awww. Jaki on uroczy – Jak zawsze rozmarzona Lily. Ona co 5 sekund zmienia zachowanie, raz jest uroczym, małym kotkiem, który idealnie wie jak wykorzystać swoją słodycz. A raz drapieżną panterą, która tylko czeka na jakiś łatwy kąsek.
- No uroczy, uroczy – Widok 18-sto letniego chłopaka bawiącego się z dziewczynką coś około 5 roku życia i chłopczyka chyba w wieku 7 lat jest naprawdę urocze.
- Dobra to ja nie przeszkadzam ci i twojemu kochasiowi – Zgaduje, że Lily teraz uśmiechnęła się jakoś szydercą jak to zawsze gdy chodzi o chłopaka, no ale cóż dzięki temu jest sobą.
- No okey zadzwonię do ciebie jak wrócę – Rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni momencie, w którym wrócił Justin. Postawił przede mną mój talerz i usiadł obok mnie kładąc swój przed sobą.
- To smacznego – Chłopak uśmiechnął się i nabrał na łyżeczkę kawałek jabłecznika.
Jednak ja go powstrzymałam, zabrałam mu łyżeczkę z dłoni i nabrałam na nią jeszcze trochę lodów śmietankowych, plewy karmelowej i pokruszonej czekolady. Z uśmiechem podałam łyżeczkę Justin'owi. On wziął ją z niechętną miną i włożył do ust.
- Myyy, mniam ale pyszne, myyy, mniaaaam – Zaczęłam się śmiać z jego wygłupów, a on sięgnął po kolejną porcję.
Spędziliśmy w kawiarni kolejne półgodziny jak nie godzinę. Świetnie się bawiłam z Justin'em, ale nie tak jak na plaży- romantycznie- tylko bardziej tak jak byśmy byli najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze chciałam mieć przyjaciela, ale większość chłopaków rozmawiała ze mną tylko po to, żeby zrobić na mnie wrażenie. Justin jest inny, zachowuje się jak wieśniak, i dużo bardziej mi się to podoba. Ale wiem, że on też potrafi być romantyczny.
Potem Justin odwiózł mnie do domu. Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę drzwi.
- Do zobaczenia jutro w szkole – Krzyknął zanim weszłam do domu i odjechała.
Chcę już jutro. Kolejne zazdrosne spojrzenia. Żałosne docinki Kate, kolejne nudne lekcje, ale Justin obok.
- Cześć kochanie – Usłyszałam głos mamy dochodzący z kuchni. Poszłam w jego kierunku i poczułam piękny zapach.
- Hej mamo – Posłałam jej uroczy uśmiech.- Co dzisiaj gotujesz pysznego?
- Twój ulubiony makaron z kurczakiem i warzywami gotowanymi na parze – Mama również się uśmiechnęła i nałożyłam mi jedzenie.

- Dziękuje – Zjadłam cały talerz i poszłam do swojego pokoju. Od razu zadzwoniłam do Lily, żeby jej wszystko opowiedzieć a ta mi oznajmiła, że za 10 minut będzie u mnie razem z Laurą i wtedy im opowiem jak to ujęła „mój uroczy wieczór z panem sexu”. I tak resztę dnia spędziłam w towarzystwie moich przyjaciółek. A już jutro wielki dzień. 

6 komentarzy: