-
Bridget. - Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Usiadłam na łóżku
i momentalnie zakręciło mi się w głowie. Nie mam pojęcia ile
wczoraj wypiłam, w ogóle nie pamiętam z wczorajszej nocy co się
działo po tym jak Justin zszedł ze sceny. Oczywiście nasz
pocałunek pamiętam, ale co się działo później to już nie.
Moja
mama otworzyła drzwi i weszła do mojego pokoju.
-
O nareszcie wstałaś, myślałam, że będziesz spała cały dzień.
-
Co? A która jest godzina?
Sięgnęłam
po mój telefon, który zawsze trzymam w nocy pod poduszką. Co? Już
jest 16. O matko. I jeszcze jakieś 4 nieodebrane połączenia.
-
Mamo? O której wczoraj wróciłam?
-
Chyba o koło 5 rano. Mówiłaś, że ten Justin jest przystojny, ale
nie sądziłam, że aż tak. - Moja mama uniosła teatralnie brwi i
szturchnęła mnie lekko łokciem.
-
Mamo!
Wzięłam
moją poduszka, która leżała za mną i rzuciłam ją na moją
mamę. Ona ją złapała i walnęła mnie nią w głowę. Nie ma to
jak z rana bić się z mamą poduszkami. Boże co ja gadam. Z rana?
Popołudniu raczej. Jak dobrze, że imprezy są w piątki, a nie w
środku tygodnia. Bo wtedy przynajmniej raz w miesiącu nie byłoby
mnie w jakiś dzień na lekcjach. Jak połowy szkoły.
-
Dobra, koniec tego. Chcesz coś zjeść? Zrobiłam makaron z serem.
-
Tak chętnie.
Moja
mama uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju. Czas się
ogarnąć. Wyjęłam z szafy moje „ubrania domowe”, czyli czarne
spodnie dresowe z krokiem i białą szeroką bluzkę. Ogólnie to
ubieram się bardziej stylowo niż wygodnie, ale po domu to co
innego. Po 15 minutach zeszłam na dół do kuchni, a już od progu
przywitał mnie pyszny zapach ciepłego sera z cynamonem.
-
Smacznego kochanie. Ja muszę wyjść, umówiłam się z Darren'em.
Będę wieczorem.
Mama
postawiła talerz z jedzeniem na stolę i wyszła z kuchni. Darren to
chłopak mojej mamy. Spotykają się od jakiegoś roku, może trochę
mniej. Wydaje się w porządku. Na szczęście nie mają jak na razie
co do siebie poważniejszych planów.
Zjadłam
mój makaron z serem i poszłam do swojego pokoju, zobaczyć kto
próbował się do mnie dodzwonić. 2 nieodebrane połączenia od
Laury, jedno od Lily i jedno od Justin'a. Ciekawe co oni chcą.
Zadzwoniłam do Laury i Lily, chwilę z nimi porozmawiałam,
dowiedziałam się, że podobno tańczyłyśmy wszystkie trzy wczoraj
na stole. Chyba wolę nie wiedzieć co jeszcze się wczoraj
wydarzyło. A potem zadzwoniłam do Justin'a. Na samą myśl o nim
jakoś ciepło zrobiło mi się na sercu. Odebrał po kilku
sygnałach.
-
No cześć kochanie. - Usłyszałam
jego ochrypły głos w słuchawce telefonu.
-
Hej
-
Jak nastrój po wczorajszej nocy?
-
Nawet nie mów. Tak mnie głowa boli, że masakra. - Odruchowo
złapałam się za głowę i usiadłam na łóżku.
-
To trzeba było tyle nie pić. - Justin
powiedział to takim tonem jakby był moim ojcem.
Wybuchnęłam
śmiechem.
-
Tak panie porządniś oczywiście. - Zasalutowałam
ręką i dalej się śmiałam.
-
Ej no weź!
-
Nic nie będę brała.
-
A ja mogę coś wziąć? - I
znowu ten jego ochrypły, sexowny głos.
-
A co chcesz wziąć?
-
Ciebie.
Uśmiechnęłam
się sama do siebie. Nie mogę uwierzyć, że taki chłopak jak
Justin jest moim chłopakiem. Tak już oficjalnie jesteśmy razem.
Usłyszałam
pukanie do drzwi.
-
Poczekaj chwilę ktoś puka. -
Powiedziałam do Justin'a.
Położyłam
telefon na łóżku, a sama zeszłam na dół zobaczyć kto
przyszedł. Otworzyłam drzwi, a w nich stała jakaś osoba. Nie
wiedziałam kto to, ponieważ zasłaniał ją wielki pluszowy miś.
-
Podoba się? - Ten głos poznam wszędzie. Justin położył misia na
podłodze, a ja
rzuciłam się mu na szyję. Chłopak pocałował mnie w czoło, a
potem w usta. Motylki powracają. Gdy już oderwaliśmy się od
siebie, wzięłam
misia i zaprosiłam Justin'a do środka.
-
To sama tak siedzisz?
-
Już nie sama, mam ciebie. - Uśmiechnęłam się do Justin'a i
poprowadziłam go na kanapę.
-
Na kanapę, nie lepiej na łóżko? - Justin teatralnie uniósł brwi
i uśmiechnął się szyderco.
-
Boże faceci. - Potrząsnęłam głowa i usiadłam sama na kanapie.
Justin
przez chwilę stał i patrzył się to na mnie, to na schody
prowadzące na piętro, tym samym prowadzące do mojego pokoju. Czy
on mówił serio? Boże z kim ja żyję na tym świecie.
-
Justin nie. Nawet o tym nie myśl. - Pogroziłam mu palcem.
-
Nie mogę nawet zobaczyć twojego pokoju? - Zrobił minę
szczeniaczka i powoli szedł do schodów.
-
Nie, nie możesz.
Tylko,
że on mnie już nie słuchał. Biegiem pobiegł po schodach na górę.
Zerwałam się z kanapy i pobiegłam za nim. Justin
biegał i zaglądał do każdego pokoju. Wyglądał trochę jak taki
mały, zwariowany chłopczyk, który szuka pokoju z grami i
zabawkami. Gdy znalazł pokoju, którego szukał stanął w drzwiach,
udawał, że ma w dłoniach lasso i rzuca je na mnie. Niby mnie
złapał i ciągnie do siebie. Przez chwilę stałam i patrzyłam na
niego jak na chorego psychicznie, ale potem zaczęłam iść w jego
stronę. Justin złapał mnie w pasie, i przerzucił sobie przez
ramię.
-
Co ty wyprawiasz! Postaw mnie! - Krzyczałam i biłam go po plecach,
ale on się tylko śmiał. Stanął przed moim łóżkiem i ostrożnie
położył mnie na nim.
-
Widzisz. Mówiłem, że lepiej na łóżku.
Powiedział
to z uśmiechem na ustach i położył się obok mnie. Leżeliśmy w
milczeniu i tylko patrzeliśmy sobie w oczy, ale po chwili Justin
przysunął się do mnie i pocałował mnie w usta. Najpierw
delikatnie, potem trochę mocniej. Przejechał językiem po mojej
dolnej wardze, chcąc abym dała mu dostęp, ale nic nie przychodzi
łatwo. Justin jedną rękę
dał na mój brzuch, potem drugą dał w to samo miejsce, a po chwili
zaczął mnie łaskotać.
-
Justin przestań, proszę! - Krzyczałam ile sił w płucach i
próbowałam go odepchnąć. Ale on zamiast mnie puścić położył
się na mnie.
-
Musisz mnie przekupić kochanie.
-
Jesteś w moim domu, bez pozwolenia wszedłeś sobie do mojego pokoju
teraz mnie łaskoczesz i ja mam cię jeszcze przekupić, żebyś
przestał.
Justin
przestał mnie łaskotać, ale dalej leżał na mnie. Tylko, że
teraz jego ręce delikatnie gładziły po mojej skórze, a ja czułam
przyjemne drgawki w każdym
centymetrze moje ciała. Nachylił się tak, że nasze czoła się
stykały, ale usta było od siebie oddalone o kilka milimetrów.
-
Wiesz, że jesteś piękna. - Justin powiedział to tak cicho jakby
się bał, że to usłyszę.
Lekko
się zarumieniłam i opuściłam wzrok. Patrzyłam na jego wisiorek
na szyi, wcześniej go nie zauważyłam. Ciekawe skąd go ma.
-
Dziękuję. - Powiedziałam
tak samo cicho jak on. I pocałowałam go w usta. Tym razem nie
droczyłam się z nim tylko pozwalałam się całować. Każdy jego
pocałunek jest inny, lecz każdy pełny pasji i miłości.
-
Kocham cię. - Szepnęłam mu do ucha.
**************************************************************
Dziękuję,
dziękuję, dziękuję. Codziennie jest ponad 100 wyświetleń.
Szkoda, tylko że większość osób nie komentuje. Ale i tak jestem
taka szczęśliwa, że o matko. ;D Mam jeszcze tylko jedno pytanie,
czy ktoś potrafi zrobić zwiastun? Jeśli tak to proszę o kontakt
na ask lub na facebook. Dziękuję za uwagę <3