Czasami nasze życie wydaje się idealne... Racja wydaje, ponieważ nigdy nie będzie idealne

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 13

- Bridget. - Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Usiadłam na łóżku i momentalnie zakręciło mi się w głowie. Nie mam pojęcia ile wczoraj wypiłam, w ogóle nie pamiętam z wczorajszej nocy co się działo po tym jak Justin zszedł ze sceny. Oczywiście nasz pocałunek pamiętam, ale co się działo później to już nie.
Moja mama otworzyła drzwi i weszła do mojego pokoju.
- O nareszcie wstałaś, myślałam, że będziesz spała cały dzień.
- Co? A która jest godzina?
Sięgnęłam po mój telefon, który zawsze trzymam w nocy pod poduszką. Co? Już jest 16. O matko. I jeszcze jakieś 4 nieodebrane połączenia.
- Mamo? O której wczoraj wróciłam?
- Chyba o koło 5 rano. Mówiłaś, że ten Justin jest przystojny, ale nie sądziłam, że aż tak. - Moja mama uniosła teatralnie brwi i szturchnęła mnie lekko łokciem.
- Mamo!
Wzięłam moją poduszka, która leżała za mną i rzuciłam ją na moją mamę. Ona ją złapała i walnęła mnie nią w głowę. Nie ma to jak z rana bić się z mamą poduszkami. Boże co ja gadam. Z rana? Popołudniu raczej. Jak dobrze, że imprezy są w piątki, a nie w środku tygodnia. Bo wtedy przynajmniej raz w miesiącu nie byłoby mnie w jakiś dzień na lekcjach. Jak połowy szkoły.
- Dobra, koniec tego. Chcesz coś zjeść? Zrobiłam makaron z serem.
- Tak chętnie.
Moja mama uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju. Czas się ogarnąć. Wyjęłam z szafy moje „ubrania domowe”, czyli czarne spodnie dresowe z krokiem i białą szeroką bluzkę. Ogólnie to ubieram się bardziej stylowo niż wygodnie, ale po domu to co innego. Po 15 minutach zeszłam na dół do kuchni, a już od progu przywitał mnie pyszny zapach ciepłego sera z cynamonem.
- Smacznego kochanie. Ja muszę wyjść, umówiłam się z Darren'em. Będę wieczorem.
Mama postawiła talerz z jedzeniem na stolę i wyszła z kuchni. Darren to chłopak mojej mamy. Spotykają się od jakiegoś roku, może trochę mniej. Wydaje się w porządku. Na szczęście nie mają jak na razie co do siebie poważniejszych planów.
Zjadłam mój makaron z serem i poszłam do swojego pokoju, zobaczyć kto próbował się do mnie dodzwonić. 2 nieodebrane połączenia od Laury, jedno od Lily i jedno od Justin'a. Ciekawe co oni chcą. Zadzwoniłam do Laury i Lily, chwilę z nimi porozmawiałam, dowiedziałam się, że podobno tańczyłyśmy wszystkie trzy wczoraj na stole. Chyba wolę nie wiedzieć co jeszcze się wczoraj wydarzyło. A potem zadzwoniłam do Justin'a. Na samą myśl o nim jakoś ciepło zrobiło mi się na sercu. Odebrał po kilku sygnałach.

- No cześć kochanie. - Usłyszałam jego ochrypły głos w słuchawce telefonu.
- Hej
- Jak nastrój po wczorajszej nocy?
- Nawet nie mów. Tak mnie głowa boli, że masakra. - Odruchowo złapałam się za głowę i usiadłam na łóżku.
- To trzeba było tyle nie pić. - Justin powiedział to takim tonem jakby był moim ojcem.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Tak panie porządniś oczywiście. - Zasalutowałam ręką i dalej się śmiałam.
- Ej no weź!
- Nic nie będę brała.
- A ja mogę coś wziąć? - I znowu ten jego ochrypły, sexowny głos.
- A co chcesz wziąć?
- Ciebie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie mogę uwierzyć, że taki chłopak jak Justin jest moim chłopakiem. Tak już oficjalnie jesteśmy razem.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Poczekaj chwilę ktoś puka. - Powiedziałam do Justin'a.
Położyłam telefon na łóżku, a sama zeszłam na dół zobaczyć kto przyszedł. Otworzyłam drzwi, a w nich stała jakaś osoba. Nie wiedziałam kto to, ponieważ zasłaniał ją wielki pluszowy miś.
- Podoba się? - Ten głos poznam wszędzie. Justin położył misia na podłodze, a ja rzuciłam się mu na szyję. Chłopak pocałował mnie w czoło, a potem w usta. Motylki powracają. Gdy już oderwaliśmy się od siebie, wzięłam misia i zaprosiłam Justin'a do środka.
- To sama tak siedzisz?
- Już nie sama, mam ciebie. - Uśmiechnęłam się do Justin'a i poprowadziłam go na kanapę.
- Na kanapę, nie lepiej na łóżko? - Justin teatralnie uniósł brwi i uśmiechnął się szyderco.
- Boże faceci. - Potrząsnęłam głowa i usiadłam sama na kanapie.
Justin przez chwilę stał i patrzył się to na mnie, to na schody prowadzące na piętro, tym samym prowadzące do mojego pokoju. Czy on mówił serio? Boże z kim ja żyję na tym świecie.
- Justin nie. Nawet o tym nie myśl. - Pogroziłam mu palcem.
- Nie mogę nawet zobaczyć twojego pokoju? - Zrobił minę szczeniaczka i powoli szedł do schodów.
- Nie, nie możesz.
Tylko, że on mnie już nie słuchał. Biegiem pobiegł po schodach na górę. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam za nim. Justin biegał i zaglądał do każdego pokoju. Wyglądał trochę jak taki mały, zwariowany chłopczyk, który szuka pokoju z grami i zabawkami. Gdy znalazł pokoju, którego szukał stanął w drzwiach, udawał, że ma w dłoniach lasso i rzuca je na mnie. Niby mnie złapał i ciągnie do siebie. Przez chwilę stałam i patrzyłam na niego jak na chorego psychicznie, ale potem zaczęłam iść w jego stronę. Justin złapał mnie w pasie, i przerzucił sobie przez ramię.
- Co ty wyprawiasz! Postaw mnie! - Krzyczałam i biłam go po plecach, ale on się tylko śmiał. Stanął przed moim łóżkiem i ostrożnie położył mnie na nim.
- Widzisz. Mówiłem, że lepiej na łóżku.
Powiedział to z uśmiechem na ustach i położył się obok mnie. Leżeliśmy w milczeniu i tylko patrzeliśmy sobie w oczy, ale po chwili Justin przysunął się do mnie i pocałował mnie w usta. Najpierw delikatnie, potem trochę mocniej. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, chcąc abym dała mu dostęp, ale nic nie przychodzi łatwo. Justin jedną rękę dał na mój brzuch, potem drugą dał w to samo miejsce, a po chwili zaczął mnie łaskotać.
- Justin przestań, proszę! - Krzyczałam ile sił w płucach i próbowałam go odepchnąć. Ale on zamiast mnie puścić położył się na mnie.
- Musisz mnie przekupić kochanie.
- Jesteś w moim domu, bez pozwolenia wszedłeś sobie do mojego pokoju teraz mnie łaskoczesz i ja mam cię jeszcze przekupić, żebyś przestał.
Justin przestał mnie łaskotać, ale dalej leżał na mnie. Tylko, że teraz jego ręce delikatnie gładziły po mojej skórze, a ja czułam przyjemne drgawki w każdym centymetrze moje ciała. Nachylił się tak, że nasze czoła się stykały, ale usta było od siebie oddalone o kilka milimetrów.
- Wiesz, że jesteś piękna. - Justin powiedział to tak cicho jakby się bał, że to usłyszę.
Lekko się zarumieniłam i opuściłam wzrok. Patrzyłam na jego wisiorek na szyi, wcześniej go nie zauważyłam. Ciekawe skąd go ma.
- Dziękuję. - Powiedziałam tak samo cicho jak on. I pocałowałam go w usta. Tym razem nie droczyłam się z nim tylko pozwalałam się całować. Każdy jego pocałunek jest inny, lecz każdy pełny pasji i miłości.
- Kocham cię. - Szepnęłam mu do ucha.

**************************************************************

Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Codziennie jest ponad 100 wyświetleń. Szkoda, tylko że większość osób nie komentuje. Ale i tak jestem taka szczęśliwa, że o matko. ;D Mam jeszcze tylko jedno pytanie, czy ktoś potrafi zrobić zwiastun? Jeśli tak to proszę o kontakt na ask lub na facebook. Dziękuję za uwagę <3


10 komentarzy: