-
Ale dzisiaj dowaliłaś Scooter'owi – Lily uśmiechnięta od ucha
do ucha, siedziała na moim fioletowym fotelu na środku pokoju.
Zrobiłyśmy
sobie dzisiaj babski wieczór – ja, Lily i Laura. Ponieważ mam jak
to, ujęły dziewczyny, najfajniejszą mamę z nas wszystkich, nasze
spotkania są zwykle u mnie. Dużo osób zawsze mówi, że moja mama
jest taka wyluzowana, że na tak wiele mi pozwala i w ogóle. Jak jej
powiedziałam o moim dzisiejszym planie załatwienia Scooter'a i jego
realizacji powiedziała, że w końcu po kimś musiałam to
odziedziczyć.
-
No to było mega – Laura patrzyła na mnie z zachwytem.
-
Przecież to nic takiego. Po prostu ktoś musiał sprowadzić go na
ziemię.
Już
jestem ciekawa co będzie jutro w szkole. Mam nadzieję, że Scooter
żartował z tym, że ja jeszcze tego pożałuje.
-
No dobra koniec tematu. Słyszałyście o piątkowej imprezie w
Pandemonium? - Gdy tylko Laura mówi o jakiejkolwiek imprezie, to
świecą się jej oczy jak iskierki.
-
No słyszałam. Ale chyba nie zamierzasz tam iść ? - Lily czasami
zachowuje się najgorzej z nas, a czasami ma tak, że jest grzeczną
dziewczynką nie łamiącą zasady.
-
Czemu nie? Przecież tam są najlepsze imprezy. - Ja uwielbiam
chodzić na imprezy, żadnej nie przegapie.
-
I najlepsze ciacha. - Dodała Laura figlarnie unosząc brew.
-
No Lily chodź z nami. - Uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki.
Oby się zgodziła, bo nienawidzę jak idziemy na jakąś imprezę we
dwie a nie trzy.
-
No nie wiem.
-
Lily! Jak ty tak możesz się zastanawiać czy iść z nami do
Pandemonium.? - Laura wstała ze swojego miejsca podeszła do Lily i
potrząsnęła nią. Ja wybuchłam śmiechem tak samo jak Lily, ale
Laura chyba mówiła poważnie, wyglądała tak jakby miała za
chwilę rozszarpać Lily.
-
Dobra idę z wami na imprezę.
-
No i na taką odpowiedź liczyłam. - Ponura twarz Laury wróciła do
swojego normalnego wyglądu.
-
A może Bridget zaprosisz Justin'a, żeby poszedł z nami.
-
Co? Po co Justin? Przecież potrafimy się bawić bez chłopaków. -
No może trochę chcę, żeby Justin przyszedł, ale o tym nikt nie
musi wiedzieć.
-
Jak nie ty to my go zaprosimy. I to z twojego telefonu. - Laura
pomachała mi moim telefonem przed twarzą, i pobiegła na drugi
koniec pokoju. Już biegłam za nią, ale Lily mi przeszkodziła.
-
No szybciej Laura!
-
Nie Laura nie rób tego!
Wyminęłam
Lily i skoczyłam prosto na Laurę, ale ta zrobiła unik i uciekła
przede mną. I tak przez kolejne 10 minut goniłyśmy się po moim
pokoju. Tylko najbardziej zastanawia mnie, co ona tak długo pisze
ten sms.
-
Już! - Wykrzyknęła Laura, stając na środku pokoju. - Teraz już
nie możesz mu odmówić.
-
Pokaż co ty tam napisałaś. - Wyrwałam jej telefon z ręki i
weszłam na wiadomości.
„Hej
Justin :) Ponieważ w piątek jest impreza w Pandemonium i
zastanawiam się czy nie chcesz iść ze mną na tą imprezę?”
-
Wow, ale to jest pełne romantyzmu. - Powiedziałam sarkastycznie.
-
Chcesz to mogę napisać drugiego sms'a. Kochany Justin'ie, chciałam
się ciebie zapytać czy nie masz ochoty iść jako mój towarzysz na
imprezę do Miejskiego Klubu Pandemonium. Twoja jedyna Bridget.
-
Zgaduję jaka by była reakcja Justin'a na taką wiadomość. „
Bridget czy ty coś piłaś”?
Dryyyyń
-
Odpisał pokazuj!
Laura
i Lily rzuciły się na mnie a ja już odczytywałam wiadomość.
„Hej
Bridget ;) Tak wiem słyszałem od kumpli o tej imprezie, ale jakoś
nie miałem ochoty iść. Ale takiej uroczej dziewczynie nie mogę
odmówić.”
Ja,
Lily i Laura w tej samej chwili krzyknęłyśmy na cały głos. Tak,
że aż moja mama wpadła do mojego pokoju.
-
Czy wszystko w porządku?
-
Taak – Krzyknęłam trochę ciszej i uśmiechnęłam się do mojej
mamy.
-
W najlepszym. - Laura również próbowała trochę opanować emocję.
-
Okey. Wołajcie jak będziecie czegoś potrzebować. - Powiedziała
moja mama i wyszła.
Chwila
spokoju, a potem znowu nasze niepohamowane szczęście.
-
Napisz coś do niego. - Zaproponowała Lily.
-
Ale co?
-No
nie wiem może „co robisz?”
-
Ale to takie zwyczajne. Może coś ciekawszego?
-
To może podziękuj? Przecież nazwał cię uroczą.
„To
bardzo się cieszę ;) I dziękuję za uroczą”
-
Szczęśliwe? - Popatrzyłam na dziewczyny, a one uniosły kciuki do
góry.
-
Hahahahha kocham was. - Mocno je przytuliłam, i siedziałyśmy tak
dopóki nie zabrzęczał mój telefon.
„Za
to nie trzeba dziękować ;* Do zobaczenia jutro księżniczko”
************************************************************************
No to tak,
jestem bardzo zawiedziona ponieważ czasami wchodzę i przez cały
dzień jest zero wyświetleń ;c Wiem, że ten rozdział miał być
wcześniej, ale nie miałam czasu a teraz jestem chora i cały
następny tydzień siedzę w domu więc jeśli mi się uda to może
będą 2 kolejne rozdziały trochę szybciej ;) A i jeszcze proszę o
to aby pod tym rozdziałem było minimum 7 lub 8 komentarzy.
Dziękuję
za uwagę ;**
Ooooooo super *_*
OdpowiedzUsuńBomba *.*
OdpowiedzUsuńZajebisty jest ten blog ! *-* Muszę się przyznać , że nie jestem fanką Justina :) Słucham pare jego piosenek i to tyle , ale ten blog jest megaaa *-*
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział ^_^
OdpowiedzUsuńExtra ;)
OdpowiedzUsuńSuper czytam z przyjacilem tego bloga.. Mu też się podoba <3
OdpowiedzUsuńDziękuje wszystkim ;**
UsuńBoże kofffffffam <3
OdpowiedzUsuńg-e-n-i-a-l-n-y ! <3
OdpowiedzUsuń