Czasami nasze życie wydaje się idealne... Racja wydaje, ponieważ nigdy nie będzie idealne

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 7

- Serio Byliście razem na plaży, a potem on cię pocałował i ty nam nic nie powiedziałaś? - Lily patrzyła na mnie z wyrzutem w oczach. Umówiłam się z Justin'em przed szkołom, a dziewczyny postanowiły poczekać ze mną (ciekawe dlaczego), i wypytać mnie o moim sobotnim pobycie na plaży.
- Bo to nie było nic szczególnego. - Nie rozumiem dlaczego one robią z tego taką afere.
- Nic szczególnego, nic! Bridget błagam cię pocałował cię obecnie najlepszy chłopak w tej szkole, każda inna laska dała by sobie rękę uciąć za to, żeby go chociaż przytulić, a ty mówisz, że to nic szczególnego – Laura mówiła do mnie jakbym miała 5 lat i zjadła ciastka dla gości na przyjęcie.
- No dobra, może i macie rację, ale ja myślałam, że nigdy więcej go nie spotkam- Wiem, że mam szczęście, bo chłopak taki jak Justin mnie pocałował, no ale skąd ja mogłam wiedzieć, że on nagle przeniesie się do naszej szkoły.
- No i o wilku mowa- Lily wskazała głową w kierunku parkingu. Justin szedł jego środkiem a wszystkie dziewczyny patrzyły na niego z pożądaniem w oczach. Wara on jest mój! Co!? Boże muszę opanować moje myśli. Chociaż podoba mi się to całe moje szczęście.
Jakaś dziewczyna podeszła do niego, a on tylko coś powiedział do niej i obydwoje spojrzeli prosto na mnie. Okey, o co chodzi?
- Hej gotowa?- Justin stanął przede mną na jednym schodku niżej i uśmiechnął się od ucha do ucha. Nie patrz na zęby.
- Co powiedziałeś tamtej dziewczynie?- No co musiałam zapytać.
- Ona się mnie zapytała, czy mam dzisiaj wolne popołudnie, a ja jej powiedziałem, że zaklepała je sobie ta pani- Powiedział to bardzo spokojnym tonę i wskazał ręką na mnie.
- No ty my was zostawiamy – Lily uśmiechnęła się do mnie szyderczo i razem z Laurą poszły w stronę parkingu.
- To co idziemy – Zaczęłam schodzić po schodach, a Justin podążył za mną.
- Tylko na to czekam- Dorównał mi kroku i złapał za rękę. Jedak ja ją puściłam zanim ktokolwiek mógł to zobaczyć.
Wsiadłam do już mi znajomego samochodu. A wszystkie dziewczyny posyłały mi zazdrosne spojrzenia.
- To gdzie jedziemy? Tylko nie znowu niespodzianka.- Zapytałam Justin'a, gdy ten też już wsiadł.
- A nie podobała ci się tamta niespodzianka? Ale teraz już nie, jedziemy do Starbucks'a – Justin uśmiechnął się i włączył silnik.
- Ale tam będzie jakieś 200 ludzi?! Mam lepszy pomysł poprowadzę cię.

***

- Mniaaaaaaaaaaam. - Justin właśnie swoje cappuccino z odrobiną lodów śmietankowych. - Kto by pomyślał, że taka nie pozorna kawiarenka, a takie pszności skrywa.
-Przychodziłam do tej kawiarni z moją mamą w wieku 10 lat.- To była nasza ulubiona kawiarenka po tym jak tata odszedł. Nie ma to jak pojechać na ryby z kumplami. Ta kumple to 5 sexi blondyneczek, a wyjazd na ryby to pobyt w Las Vegas. No cóż i tak jakoś szczególnie nie przywiązałam się do mojego „taty”.
- To miejsce jest duże lepsze niż wszystkie kawiarnie, restauracje w jakich byłem.- Justin'owi chyba zaszkodziło to cappuccino. - Chcesz coś jeszcze do picia albo do jedzenia?
- Taaaak! Musisz spróbować jabłecznika z lodami jest przepyszny. - Właśnie skończyłam swoją kawę i wstałam zamówić nasze ciastka, ale Justin mnie powstrzymał.
- To ja cię zaprosiłem więc ja płacę. - Chłopak uśmiechnął się pogodzie i ruszył w kierunku kasy, a ja wróciłam na swoje miejsce.
When I see you I feel the rhythm in my heart
Love the way you are, I need you by my side
Let me feel your heat, be the moon for me tonight.
Take my hand please let us try, now it's time.”

Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Jak zaskakująco pasuje teraz ta piosenka do mojej obecnej sytuacji. Spojrzałam na ekran mojego telefonu. Moje przyzwoitki dzwonią.
- Czego dusza pragnie? – Zapytałam odbierając telefon.
- No i jak tam twoja randka? - Usłyszałam podekscytowany głos mojej przyjaciółki.
- Po pierwsze to nie jest randka, a tak poza tym to bardzo dobrze. Teraz Justin zamawia nam jabłecznik. - Spojrzałam w kierunku mojego towarzysza i uśmiechnęłam się na widok jaki zobaczyłam. - I bawi się z jakimiś małymi dziećmi.
- Awww. Jaki on uroczy – Jak zawsze rozmarzona Lily. Ona co 5 sekund zmienia zachowanie, raz jest uroczym, małym kotkiem, który idealnie wie jak wykorzystać swoją słodycz. A raz drapieżną panterą, która tylko czeka na jakiś łatwy kąsek.
- No uroczy, uroczy – Widok 18-sto letniego chłopaka bawiącego się z dziewczynką coś około 5 roku życia i chłopczyka chyba w wieku 7 lat jest naprawdę urocze.
- Dobra to ja nie przeszkadzam ci i twojemu kochasiowi – Zgaduje, że Lily teraz uśmiechnęła się jakoś szydercą jak to zawsze gdy chodzi o chłopaka, no ale cóż dzięki temu jest sobą.
- No okey zadzwonię do ciebie jak wrócę – Rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni momencie, w którym wrócił Justin. Postawił przede mną mój talerz i usiadł obok mnie kładąc swój przed sobą.
- To smacznego – Chłopak uśmiechnął się i nabrał na łyżeczkę kawałek jabłecznika.
Jednak ja go powstrzymałam, zabrałam mu łyżeczkę z dłoni i nabrałam na nią jeszcze trochę lodów śmietankowych, plewy karmelowej i pokruszonej czekolady. Z uśmiechem podałam łyżeczkę Justin'owi. On wziął ją z niechętną miną i włożył do ust.
- Myyy, mniam ale pyszne, myyy, mniaaaam – Zaczęłam się śmiać z jego wygłupów, a on sięgnął po kolejną porcję.
Spędziliśmy w kawiarni kolejne półgodziny jak nie godzinę. Świetnie się bawiłam z Justin'em, ale nie tak jak na plaży- romantycznie- tylko bardziej tak jak byśmy byli najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze chciałam mieć przyjaciela, ale większość chłopaków rozmawiała ze mną tylko po to, żeby zrobić na mnie wrażenie. Justin jest inny, zachowuje się jak wieśniak, i dużo bardziej mi się to podoba. Ale wiem, że on też potrafi być romantyczny.
Potem Justin odwiózł mnie do domu. Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę drzwi.
- Do zobaczenia jutro w szkole – Krzyknął zanim weszłam do domu i odjechała.
Chcę już jutro. Kolejne zazdrosne spojrzenia. Żałosne docinki Kate, kolejne nudne lekcje, ale Justin obok.
- Cześć kochanie – Usłyszałam głos mamy dochodzący z kuchni. Poszłam w jego kierunku i poczułam piękny zapach.
- Hej mamo – Posłałam jej uroczy uśmiech.- Co dzisiaj gotujesz pysznego?
- Twój ulubiony makaron z kurczakiem i warzywami gotowanymi na parze – Mama również się uśmiechnęła i nałożyłam mi jedzenie.

- Dziękuje – Zjadłam cały talerz i poszłam do swojego pokoju. Od razu zadzwoniłam do Lily, żeby jej wszystko opowiedzieć a ta mi oznajmiła, że za 10 minut będzie u mnie razem z Laurą i wtedy im opowiem jak to ujęła „mój uroczy wieczór z panem sexu”. I tak resztę dnia spędziłam w towarzystwie moich przyjaciółek. A już jutro wielki dzień. 

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 6


Kolejny zwykł dzień szkoły dla większości uczniów, ale nie dla mnie. Na przerwie na obiad opowiadałam dziewczyną wydarzenie z sobotniej imprezy. Pomijając moment mojego pobytu na plaży i pocałunku z Justin'em. Całe szczęście nie widziałam dzisiaj jeszcze Scooter'a, chyba bym zaczęła uciekać na jego widok.
- Wiedziałam od początku, że mu chodzi tylko o jedno- Skomentowała Laura z buzią pełną frytek (jedno naszej szkole trzeba przyznać, bufet ma super).
- Tak oczywiście- Uśmiechnęłam się do niej- Przecież ty wiesz wszystko.
- No weź, ja mówię poważnie- Laura próbowała się bronić.
- To czemu nie powiedziałaś mi tego od razu – Spojrzałam na nią oskarżycielskim wzrokiem.
- Bo... bo … A zresztą nie wiedziałam – Laura wzruszyła ramionami i dalej jadła swoje frytki.
- Ale powiedziałaś, że do domu podwiózł cię ten chłopak o czekoladowych oczach ze sklepu.- W końcu Lily włączyła się do rozmowy.
- Tak i co z tego. Po prostu wpadłam na niego, znowu, i jeszcze do tego gonił mnie Scooter więc tak jakby nie miałam wyjścia. - Mam nadzieję, że mi uwierzy.
- A ja tak jakby jestem siostrą zakonną.- No proszę cała Lily.
Drrrrrryyyyyyyyyńńńń. Boże jak ja nie znoszę tego dzwonka. Chociaż teraz uratował mnie przed wyjawieniem Lily jakiś informacji zakazanych.
- To co teraz 2 godzinna randka z moją kochaną matematyką – Laura jak zwykle przesadza. Ja tam lubię matematykę, chyba jedyna z całej mojej 25 osobowej klasy.
- Dobra chodźcie nie chce się spóźnić, wiecie jak ona reaguje – Lily podniosła rękę i teatralnie przejechała palcem wzdłuż szyi.


***

Gdy już byłyśmy w klasie nasza nauczycielka Profesor Harrison weszła do klasy jakaś dziwnie uśmiechnięta.
- Ej co ona taka wesoła? To nie wróży nic dobrego – Szepnęła do mnie Laura siedząca przede mną.
- Nie mam pojęcia.
- Jak już niektórzy z was wiedzą, będziemy mieć nowego ucznia w naszej klasie- Harrison stanęła na środku klasy i zaczęła swoje „przemówienie”. I tak, niestety jest ona naszą wychowawczynią.- Jest nim pan Justin Bieber.
Zaniemówiłam, gdy w drzwiach naszej klasy stanął mój czekoladowo-oki chłopak.
Co ja gadam nie mój. Wszystkie dziewczyny zaczęły wzdychać na jego widok, a Lily aż pisnęła z zachwytu i pociągnęła mnie za rękaw. Siedziała za mną i często nie dawała się skupić na lekcji.
- Może pan usiąść z panną Evans.- Powiedziała łagodnym głosem nasza nauczycielka.
Co! Obok mnie! No chyba w snach.
Justin ruszył w moją stronę a wszystkie dziewczyny śledziły za nim wzrokiem.
Z kolei mój wzrok był utkwiony w bardzo ciekawej dziurze w ławce. Justin zajął miejsce obok, położył plecak na ziemi i wyjął z niego książki.
- Hej Bridget – Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Hej Justin – Również się do niego uśmiechnęłam, a wszystkie dziewczyny nagle zaczęły coś szeptać między sobą.
- Bridget – Laura podała mi kulkę z papieru. Nasz najszybszy środek komunikacji na lekcji. Rozwinęłam kartkę i przeczytałam jej zawartość.

To nie ten twój kierowca? ^.^ ”

Zaśmiałam się cicho i szybko odpisałam.

Tak ;) o to on.”

Podałam liścik Laurze, a ta tylko teatralnie poruszyła brwiami.
Przez pierwszą godzinę lekcji było spokojnie, a na początku drugiej przyszedł nasz dyrektor i „pożyczył” sobie panią Harrison na chwilę do swojego gabinetu. Gdy tylko drzwi za nimi się zamknęły, największa dziunia naszej szkoły wstała ze swojego miejsca i podeszła do Justin'a. Zdążyłam mu tylko szepnąć, żeby na nią uważał.
- Hej – Uśmiechnęła się i ruchem ręki zamachnęła włosami jak to robią dziewczyny na filmach tylko, że sto razy gorzej.- Jestem Kate. Co powiesz na kawę po szkole?
- Yyyy... Sory, ale jestem zajęty.- Justin podrapał się po głowie, i lekko spuścił wzrok. Nie ma to jak udawać skruszonego.
- A może jutro? - Zgaduję, że Kate nie odpuści dopóki Justin się nie zgodzi.
- Jutro, też jestem zajęty,
- A może w sobotę – Kate uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
- Nie. Przepraszam, ale nie umawiam się z laskami takimi jak ty.
Wszystkim w klasie opadła szczęka. Kate była wściekła, tupnęła nogą i wróciła na swoje miejsce z obrażoną miną. Hahahahaha, nareszcie jakiś chłopak ją spławił.
- A ciebie co tak śmieszy.- Teraz Justin patrzył na mnie, z poważną miną.
- To, że jesteś chyba jedynym chłopakiem, który na nią nie poleciał.
- No wiesz ja, wolę normalne, ładne dziewczyny. A nie takie jak ta, Dziunia i pewnie daje każdemu, żeby być popularna. - Wyraz twarzy Justin'a złagodniał, a nawet wkradł się na niego uśmieszek. Taki szczery, piękny uśmiech, a pod nim kryją się jego śnieżnobiałe ząbki. I znowu gapie się na jego zęby. Chyba mają jakiś magnez w sobie.
- Czyli mam rozumieć, przez to, że mnie w sobotę pocałowałeś to jestem w twoim typie. - Powiedziałam nie myśląc co, jak to zawsze mi się zdarza.
Laura i Lily spojrzały na mnie jak na wariatkę. Uuups chyba jednak trochę za głośno to powiedziałam.
- No ty jesteś idealnym przykładem.- Justin przysunął swoje krzesło trochę bliżej mojego.
- I z tobą mogę iść na kawę po szkole – Szepnął mi do ucha i się odsunął.
- Hahahaha! A kto powiedział, że ty jesteś w moim typie? - Założyłam ręce na piersi i czekałam jaką to odpowiedź dostanę.
- Wnioskuje to po tym, że dałaś się mi pocałować. - Justin oparł się wygodzie na krześle i przewiercał mnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Dobra. - Rozluźniłam ręce i posłałam Justin'owi uroczy uśmiech. -Ale ty stawiasz.
I w tym momencie pani Harrison weszła do klasy. Wszystkie rozmowy ucichły , a ja ostatni raz popatrzyłam na Justin'a i skupiłam się na lekcji. Naszej OSTATNIEJ lekcji.


środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 5

-- Jesteśmy na miejscu – Justin wyłączył silnik i wysiadł z samochodu.
- Co przecież tutaj nic nie ma! - Machnęłam rękami i również wysiadłam.
- Chodź – Chłopak wyciągnął do mnie dłoń i się uśmiechnął – Tylko zamknij oczy.
Chyba nie mam nic do stracenia. Podałam Justin'owi rękę i zamknęłam oczy. On przyciągnął mnie mocniej do siebie i zaczął prowadzić w jakąś stronę.
- Uważaj stopień – Powiedział łagodnym głosem. A ja pomachałam stopą szukając podłoża.
Szliśmy po tych schodach już z jakieś dobre 5 minut.
- Justin, czy te schody nie mają końca?
Chłopak nagle się zatrzymał i mnie puścił. Co! Gdzie on jest! Kręciłam się w kółko szukając rękami jakiegoś żywego punktu, albo przynajmniej jakieś skały, drzewa o które mogłabym się oprzeć.
- Nie panikuj – Usłyszałam już dobrze znany mi głos. Powoli obróciłam się w jego stronę.
- Mogę już otworzyć oczy.- Zapytałam swoim najsłodszym głosikiem dalej zmierzając w stronę Justina.
- No już za chwilę – Twarz Justina była kilka centymetrów od mojej. Lekko otworzyłam oczy. Ujrzałam koniec jego brody. Przecież to niemożliwe, żeby on był aż tak wysoki? Co z moimi szpilkami? Spojrzałam na swoje buty, były całe zakopane w piasku. Rozejrzałam się dookoła.
- Morze? Zabrałeś mnie na plaże. - Nagle uśmiech zagościł na mojej twarzy. Nie byłam na plaży odkąd mój brat... Od dawna.
Ściągłam moje buty i wbiegłam po kolana do lodowatej wody. Wymachiwałam, rękami i nogami, cieszyłam się jak dziecko z nowej zabawki.
Justin stał dalej w tym samym miejscu z założonymi rękami i potrząsał z rozbawienia głową. Zauważyłam, że często tak robi. Całkiem to urocze, gdy jego włoski latały po jego czole.
- Co cie tak bawi? - Również założyłam ręce na piersi i udawałam poważną.
- Zachowujesz się jakbyś nigdy nie widziałam plaży i morza – Justin opuścił ręce wzdłuż ciała i powoli zmierzał w moją stronę.
- Od dawna tutaj nie byłam – Upuściłam wzrok. Mała łza spłynęła po mojej buzi. Na szczęście było ciemno i Justin tego nie zauważył.
- To powinnaś, żałować
Chlup. Justin wskoczył do wody i wszystko poleciało na mnie.
- O nie! Pożałujesz tego – Teraz do ja nabrałam wody w dłonie i chlapnęłam nią Justin'owi w twarz. Chłopak popatrzył na mnie z gniewem w oczach i pobiegł prosto na mnie.
- Aaaaaa! Justin nie waż się! - Zaczęłam uciekać, ale był szybszy złapał mnie w tali i obrócił w swoją stronę.
-Przeproś – Powiedział do całkiem łagodnie jak na tą sytuację.
- A jak nie to co – Próbowałam go od siebie odsunąć, ale to na marne.
- Albo to- Justin uśmiechnął się szyderczo i upuścił mnie do wody. W ostatniej chwili mnie złapał i postawił na nogi dalej trzymając mnie w tali.
- Nie rób tak więcej – Spojrzałam na niego z irytacją.
- A przeprosisz? - Justin znowu zapytał łagodnym głosem.
- Przepraszam – Powiedziałam bardzo cicho ledwie słyszalnie.
- Co? Nie słyszałem
- Przepraszam – Powiedziałam trochę głośniej.
- Dalej nie słyszę.
- Dobra! Przepraszam Justin – Wykrzyczałam na cały głos- Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak- Chłopaka uśmiechnął się, lecz dalej mnie nie puszczał.
-Justin możesz mnie puścić – Powiedziałam spokojnie.
- Nie. Nie mogę.
Chłopak przechylił się na bok i razem wpadliśmy do wody.
- Aa! Co ty wyprawiasz- Byłam cała mokra.
- Przecież morze jest takie idealne.- Justin pływał wkoło mnie, skakał i zachowywał się jak ja przed chwilą.

***

- Chyba nigdy się tak nie bawiłam – Leżeliśmy z Justin'em na plaży i podziwialiśmy gwiazdy.
- Ludzie mówią na mnie człowiek zabawa – On i jego poczucie humoru.
Obróciłam głowę w jego stronę i wpatrywałam się w zarys jego kości policzkowych. Justin również zwrócił się w moją stronę. Wpatrywaliśmy się w siebie nie zwracając uwagi na szumiące morze.
- Jesteś piękna – Justin przysunął się jeszcze bliżej tak, że nasze twarze dzieliły już tylko milimetry.- Scooter nie jest ciebie wart.
Nachylił się nade mną i delikatnie musną swoimi wargami moje usta.
- Justin? - Zapytałam gdy już się od siebie odsunęliśmy.
- Tak?
- Może już wracajmy- Wstałam z ziemi i otrzepałam się z piasku.
- Dobrze chodźmy- Justin również wstał i złapał mnie za rękę.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 4

Opuściłam wzrok na podłogę i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie ramieniem i nie chciał przepuścić.
- Justin ! Puść mnie! - Próbowałam się mu wyrwać, niestety jego uścisk był za mocny i z każdym kolejnym szarpnięciem stawał się jeszcze mocniejszy.
- Puszcze cię tylko jeśli powiesz co ci się stało- Powiedział łagodnym głosem i uśmiechnął się do mnie.
W końcu się poddałam.
- Dobrze. Ale wyjdźmy na zewnątrz.

***

- A w tedy wpadłam na ciebie. I resztę historii już znasz.- Powiedziałam mu wszystko co się wydarzyło tego wieczoru. Ale dalej nie rozumiem dlaczego, nawet go nie znam.
Justin tylko słuchał z wyrozumieniem na twarzy. W końcu jednak coś powiedział.
- No nie powiem, że to najlepszy sposób na zdobycie laski- Zaśmiał się – Ale najważniejsze, że masz mocnego kopniaka.
Również się zaśmiałam. Teraz dzięki Justin'owi cała ta sytuacja wydawała się zabawna.
- Bridget! Bridget!- Obróciłam się i zauważyłam Scooter'a zmierzającego w moją stronę.
- O nie tylko nie to! Justin to on.- Pisnęłam cała podenerwowana.
- Co kto? - Chłopak tylko podążył za moim wzrokiem, nie rozumiejąc o czym mówię.- A on. Chodź.
Justin pociągnął mnie za rękę w stronę jakiegoś samochodu. Zgaduję, że to jego. Wow ma niezłe auto.
- Przestań podziwiać moje auto, i wsiadaj.-Krzyknął wsiadając do samochodu od strony kierowcy.
- Bridget! Zaczekaj, daj mi wyjaśnić. - Głos Scooter'a był co raz bliżej.
Wsiąść do auta nieznanego chłopaka, czy czekać aż dogoni cię chłopak, który właśnie chciał cię przelecieć? Chyba wybieram pierwszą opcję.
Ledwo wsiadłam do samochodu , a Justin już ruszył. Nic dziwnego, gdybym trochę dłużej się zastanawiała, to ta pierwsza opcja była by już nie do przyjęcia.
- Pożałujesz tego suko! - Scooter stał wściekły na miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu staliśmy. A ja tylko otworzyłam okno i pokazałam mu środkowy palec.
- Ale się boję.- Powiedział do siebie.
Justin potrząsnął głową ze śmiechem.
- Z tobą to lepiej nie zadzierać.
Spojrzałam na niego i również zaczęłam się śmiać. Co ten chłopak w sobie ma, że za każdym razem udaje mu się mnie rozśmieszyć?
W lekkim mroku jego twarz wydaje się jeszcze bardziej idealna. Mocno zarysowane kości policzkowe, pełne usta, piękne czekoladowe oczy i ciemne, potargane włosy. Estetyczny nieład.
- Gapisz się na mnie.- Justin spojrzał na mnie i figlarnie poruszył brwiami.
- Co wcale nie. Wydaje ci się. - Lekceważąco machnęłam ręką i obróciłam głowę w stronę okna. Popatrzyłam na latarnie, które dają bardzo słabe światło, na młodych chłopaków rysujących graffiti na ścianie jednego ze sklepów, na kobietę, która pewnie śpieszyła się do domu, do swojej rodziny.
- O czym tak myślisz- Usłyszałam cichy głos Justina i z powrotem obróciłam głowę w jego stronę.
- O tym, gdzie tak właściwie mnie zabierasz.
Chłopak spojrzał na mnie i tylko się uśmiechnął.
- To niespodzianka.- Powiedział swoim seksownym głosem.

- Aaaaaa! Nienawidzę niespodzianek.- Założyłam ręce na piersi i resztę drogi siedziałam w milczeniu.

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 3

- Już tylko ostatnie poprawki , jeszcze trochę lakieru i gotowe – Laura uśmiechnęła się patrząc na swoje dzieło na mojej głowie. W końcu była na tych swoich praktykach fryzjerskich , i muszę przyznać że jest najlepsza.
- Jest pięknie – Laura rozjaśniła końcówki moich brązowych włosów , lekko je zakręciła , tak że miałam teraz piękne fale. Takie o jakich zawsze marzyłam.
- Scooter padnie na twój widok – Lily wyszczerzyła się i figlarnie uniosła brwi.
- Ta sukienka powinna być jeszcze trochę krótsza.
- Tak oczywiście , tak żeby było mi widać cały mój tyłek – Popatrzyłam na Lily jak na wariatkę, a ta tylko wzruszyła ramionami.
- Nie słuchaj , jej ona myśli tylko o jednym – Laura zaśmiała się – Jest nie wyżyta seksualnie.
- Hahaha. Ja przynajmniej nie zarywam do każdego pierwszego faceta.- Lily wyglądała jakby miała za chwilę rzucić się na Laurę i ją rozszarpać.
- Bridget , ktoś po ciebie – Jak zwykle super wybrany moment , przez moją mamę.
- Już idę – Krzyknęłam w odpowiedzi. Wstałam z krzesła i pocałowałam dziewczyny w policzek na pożegnanie.
- Opowiedz nam potem , dokładnie o jego przyjacielu, mam nadzieję , że ci wystarczy – Laura uniosła brwi , i klepnęła mnie w pośladek.
- Jesteś nienormalna
Szybko zbiegłam po schodach, tylko było to trochę trudne w moich czarnych szpilkach. Lily uparła się , żebym wzięła jak najwyższe , żebym dosięgnęła Scooter'owi do ust. Fakt może byłam trochę niska , ale podobno małe jest piękne.
Gdy weszłam do salonu na kanapie siedział Scooter i był bardzo zajęty rozmową z moją mamą.
- O nareszcie! Myślałam , że już się rozmyśliłaś – Moja mama była chyba najlepszą mamą na świecie , zachowywała się jak moja przyjaciółka , wiedziała o mnie wszystko. Również to jak bardzo podoba mi się ta osoba siedząca na mojej kanapie.
- Wow ! Wyglądasz pięknie – Scooter wstała z kanapy i mocno mnie przytulił.
- To co idziemy – Uśmiechnęłam się do niego i oboje wyszliśmy z domu.
***

Wow. Ta impreza jest mega. Stałam oparta o ścianę, gdy reszta gości tańczyła na środku parkietu.
- Proszę to dla ciebie- Scooter podał mi kubek z jakimś płynem w środku.
- Co to ? - Zapytałam wąchając zawartość kubka. - Uuu , ładnie pachnie.
- To twój drink. Sok z mango i granata z odrobiną najlepszej wódki w całej Ameryce.- Chłopak uśmiechnął się , stając naprzeciwko mnie.
Wypiłam łyk mojego napoju i aż kolana się pode mną ugieły.
- To pyszne- Resztę drinka wypiłam jednym łykiem.
- Cieszę się , że ci smakuje. A teraz chodź potańczyć.- Scooter złapał mnie za rękę i zaprowadził na parkiet.
Właśnie skończyła się piosenka i Dj włączył jakąś wolną balladę. Przypomniały mi się słowa Lily i te czekoladowe oczy. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
Ciekawe czy jeszcze kiedyś je spotkam i ich właściciela. Z zamyślenie wyrwał mnie nagły ruch. Scooter przyciągnął mnie mocno do siebie , oplótł swoje ręce wokół mojej tali , a ja położyłam swoje na jego szyi. Kiwaliśmy się w rytm muzyki , gdy Scooter popatrzył mi prosto i pochylał się bardzo wolno w stronę moich ust. Lekko złączył nasze usta. Zamknęłam oczy i otworzyłam usta czekając na więcej , ale nic nie nastąpiło. Otworzyłam oczy a Scooter stał tylko i uśmiechał się z rozbawienia.
- Szkoda , że siebie nie widzisz – Zamknęłam usta i już chciałam coś powiedzieć.
- Jak chcesz więcej to chodź – Chłopak pociągnął mnie za sobą na pierwsze piętro , do jakiegoś pokoju. Gdy zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje , Scooter popchnął mnie na łóżko a sam położył się na mnie i zaczął mnie całować. Już nie tak delikatnie jak na dole tylko dużo bardziej energicznie.
- Scooter ! Przestań – Krzyczałam ale to nic nie dawało. On zjechał niżej do mojej szyi i jeszcze niżej , ale wtedy kopnęłam go tam gdzie chłopaka zaboli najbardziej, jaśniej rzecz ujmując w jaja.
Gdy on zwijał się z bólu na podłodze, ja szybko wybiegłam z tego pokoju i chciałam uciekać jak najdalej od tego domu.
- Hej , hej , hej ! Do kąd tak pędzisz – Uniosłam wzrok, znowu te piękne oczka i wybielane zęby. Justin.


niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 2

- Scooter ? Czy … ja … znaczy ty … - Próbowałam coś powiedzieć , jakoś się wytłumaczyć , Boże jaka ja głupia.
- Spokojnie – Powiedział z uśmiecham na ustach. - Wiedziałem , że dziewczyny tracą przymnie mowę , ale nie sądziłem ,że aż tak.
Stałam słuchając go , ale moja uwaga skupiła się na jego pięknych błękitnych oczach , jasnych idealnie ułożonych włosach , a na końcu na jego ustach. Pełnych , jasnobeżowych , mocno zarysowanych …
- Bridget to co zgadzasz się ? - Scooter patrzył na mnie , a w jego oczach rysowała się nie pewność.
- Oczywiście – Wypaliłam w ogóle nie myśląc nad odpowiedzią. Na co ja mam się zgadzać? O co chodzi? Mam nadzieję , że się nie wplątałam się w jakiś zakazany handel narkotyków.
- To będę po ciebie o 7 - Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w policzek - Do zobaczenia skarbie.
Skarbie? Byłam skarbem Scooter'a Richards'a ! Aaaaaa marzyłam o tym od początku gimnazjum , 4 lata się opłaciły.
- No i było tak strasznie? - Lily stanęła przede mną z założonymi rękami i grobową miną.
- No najgorsze 10 minut w moim życiu , nigdy nie chcę tego powtórzyć. Nigdy – Również założyłam ręce na piersi i próbowałam się nie śmiać.
- Ale dzisiaj będziesz musiała wytrzymać z nim aż całą noc , a może i cały ranek – Laura uśmiechała się bardziej do siebie niż do mnie – Ja nie mogę no Scooter właśnie zaprosił cię na najlepszą imprezę roku a ty tylko potrafisz stać i przedrzeźniać Lily , jakby mnie zaprosił to pierwsze co bym zrobiła to... kupiła tą prześliczną sukienkę – Laura zaczęła skakać i ciągnąć mnie w kierunku swojej upatrzonej „zdobyczy”.
- Przecież idę czemu mnie tak ciągniesz ? - Spytałam , ale w ramach odpowiedzi dostałam tylko mordercze spojrzenie. - Jeśli dobrze rozumiem idę dzisiaj na imprezę jako towarzyszka
Scootera , tak ?
- Tak zgadza się – Lily szła obok i uśmiechał się do mnie – Będziecie tańczyć całą noc , a gdy będzie jakaś wolna ballada on cię obejmie , przytuli do siebie , ty oprzesz głową na jego ramieniu , potem lekko się od ciebie odsunie popatrzy ci w oczy i …
- Aaaaa ała – poczułam tylko jak coś albo ktoś uderza o mnie i przewraca się za mną na podłogę
- Przepraszam . Ja nie chciałem . Nie zauważyłem cię – ujrzałam nad sobą parę prześlicznych , czekoladowych i ... bardzo sexownych oczu.
- Nie szkodzi , nic mi nie jest – Uśmiechnęłam się do niego , a on odwdzięczył się tym samym , ukazując swoje nieskazitelne białe zęby. - A może już ze mnie zejdziesz ? - Zapytałam dalej wpatrując się w jego zęby. Na pewno wybielane
- Czy coś przykleiło mi się do zębów ? - Szybko wstał i zakrył dłonią usta.
- Nie nic. Tylko po raz pierwszy widzę, żeby chłopak miał takie śnieżnobiałe zęby.
Dziewczyny popatrzyły na mnie jak na idiotkę , w ogóle zapomniałam że one dalej tutaj są.
- Mało spotykany komplement – chłopak uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę – Jestem Justin
- A ja Bridget – Uścisnęłam jego dłoń – A to są Lily i Laura – Po kolei wskazałam na moje przyjaciółki .
- Miło nam ciebie poznać , a teraz musimy już iść. Pa – Rzuciła Laura oschle i pociągnęła mnie za łokieć prosto do sklepu.
- Zobaczymy się jeszcze ? - Krzyknął Justin za nami
- Mam taką nadzieję – Powiedziałam sama do siebie.


sobota, 4 stycznia 2014

Wyjaśnienie



No to tak ; tak wiem że jestem genialna najpierw pisząc rozdział a dopiero potem jakieś wyjaśnienie o czym w ogóle jest ten blog. 
Blog jest o Justinie Bieberze <3 , tak jestem belieber i pisze dla każdej innej belieberki , czy boybeliebera <3 
A rozdziały bd dodawane w różnych odstępach czasowych ;) i proszę jeszcze o jedno czytałeś to zostaw jakikolwiek komentarz , proszę ;** 
Dziękuje za uwagę ;D

Rozdział 1

Chyba każdy człowiek ma marzenia … lecz nie każdy stara się je spełnić , choć nasz cel jest już bardzo blisko . Za blisko , żeby było to prawdziwe.”


- Ej laski , a ta ? - jak zwykle moja przyjaciółka musiała przymierzyć wszystkie sukienki w każdym sklepie.
- Lily , kiedy skończysz przymierzać te ciuchy ? - Zaczynałam się już serio nudzić, - chodzimy już tak od 2 godzin a ty dalej nic nie kupiłaś.
- No właśnie! Wolała bym się zająć tamtymi uroczymi panami - Laura wskazała palcem na grupkę chłopaków stojących jakieś 3 metry od nas.
- Ej Bridget , czy to nie przypadkiem Scooter ? - Lily spojrzała na mnie i teatralnie uniosła brwi - No weź idź do niego zagadaj.
- Co nie , o nie , nawet o tym nie myśl - Próbowałam jakoś się usprawiedliwić , ale dziewczyny tylko uśmiechały się do siebie.
- O hej Scooter - Laura spojrzała na kogoś tuż za moimi plecami.
- Ha ha ha ! Fajnie chcecie mnie nabrać , że on niby stoi za mnie , przecież on nigdy by do mnie nie podszedł - Zaczęłam wymachiwać rękami i się obracać , żeby pokazać im , że to nie prawda , ale trochę się pomyliłam.

- Cześć Bridget - O nie stał tuż przede mną.