Czasami nasze życie wydaje się idealne... Racja wydaje, ponieważ nigdy nie będzie idealne

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 5

-- Jesteśmy na miejscu – Justin wyłączył silnik i wysiadł z samochodu.
- Co przecież tutaj nic nie ma! - Machnęłam rękami i również wysiadłam.
- Chodź – Chłopak wyciągnął do mnie dłoń i się uśmiechnął – Tylko zamknij oczy.
Chyba nie mam nic do stracenia. Podałam Justin'owi rękę i zamknęłam oczy. On przyciągnął mnie mocniej do siebie i zaczął prowadzić w jakąś stronę.
- Uważaj stopień – Powiedział łagodnym głosem. A ja pomachałam stopą szukając podłoża.
Szliśmy po tych schodach już z jakieś dobre 5 minut.
- Justin, czy te schody nie mają końca?
Chłopak nagle się zatrzymał i mnie puścił. Co! Gdzie on jest! Kręciłam się w kółko szukając rękami jakiegoś żywego punktu, albo przynajmniej jakieś skały, drzewa o które mogłabym się oprzeć.
- Nie panikuj – Usłyszałam już dobrze znany mi głos. Powoli obróciłam się w jego stronę.
- Mogę już otworzyć oczy.- Zapytałam swoim najsłodszym głosikiem dalej zmierzając w stronę Justina.
- No już za chwilę – Twarz Justina była kilka centymetrów od mojej. Lekko otworzyłam oczy. Ujrzałam koniec jego brody. Przecież to niemożliwe, żeby on był aż tak wysoki? Co z moimi szpilkami? Spojrzałam na swoje buty, były całe zakopane w piasku. Rozejrzałam się dookoła.
- Morze? Zabrałeś mnie na plaże. - Nagle uśmiech zagościł na mojej twarzy. Nie byłam na plaży odkąd mój brat... Od dawna.
Ściągłam moje buty i wbiegłam po kolana do lodowatej wody. Wymachiwałam, rękami i nogami, cieszyłam się jak dziecko z nowej zabawki.
Justin stał dalej w tym samym miejscu z założonymi rękami i potrząsał z rozbawienia głową. Zauważyłam, że często tak robi. Całkiem to urocze, gdy jego włoski latały po jego czole.
- Co cie tak bawi? - Również założyłam ręce na piersi i udawałam poważną.
- Zachowujesz się jakbyś nigdy nie widziałam plaży i morza – Justin opuścił ręce wzdłuż ciała i powoli zmierzał w moją stronę.
- Od dawna tutaj nie byłam – Upuściłam wzrok. Mała łza spłynęła po mojej buzi. Na szczęście było ciemno i Justin tego nie zauważył.
- To powinnaś, żałować
Chlup. Justin wskoczył do wody i wszystko poleciało na mnie.
- O nie! Pożałujesz tego – Teraz do ja nabrałam wody w dłonie i chlapnęłam nią Justin'owi w twarz. Chłopak popatrzył na mnie z gniewem w oczach i pobiegł prosto na mnie.
- Aaaaaa! Justin nie waż się! - Zaczęłam uciekać, ale był szybszy złapał mnie w tali i obrócił w swoją stronę.
-Przeproś – Powiedział do całkiem łagodnie jak na tą sytuację.
- A jak nie to co – Próbowałam go od siebie odsunąć, ale to na marne.
- Albo to- Justin uśmiechnął się szyderczo i upuścił mnie do wody. W ostatniej chwili mnie złapał i postawił na nogi dalej trzymając mnie w tali.
- Nie rób tak więcej – Spojrzałam na niego z irytacją.
- A przeprosisz? - Justin znowu zapytał łagodnym głosem.
- Przepraszam – Powiedziałam bardzo cicho ledwie słyszalnie.
- Co? Nie słyszałem
- Przepraszam – Powiedziałam trochę głośniej.
- Dalej nie słyszę.
- Dobra! Przepraszam Justin – Wykrzyczałam na cały głos- Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak- Chłopaka uśmiechnął się, lecz dalej mnie nie puszczał.
-Justin możesz mnie puścić – Powiedziałam spokojnie.
- Nie. Nie mogę.
Chłopak przechylił się na bok i razem wpadliśmy do wody.
- Aa! Co ty wyprawiasz- Byłam cała mokra.
- Przecież morze jest takie idealne.- Justin pływał wkoło mnie, skakał i zachowywał się jak ja przed chwilą.

***

- Chyba nigdy się tak nie bawiłam – Leżeliśmy z Justin'em na plaży i podziwialiśmy gwiazdy.
- Ludzie mówią na mnie człowiek zabawa – On i jego poczucie humoru.
Obróciłam głowę w jego stronę i wpatrywałam się w zarys jego kości policzkowych. Justin również zwrócił się w moją stronę. Wpatrywaliśmy się w siebie nie zwracając uwagi na szumiące morze.
- Jesteś piękna – Justin przysunął się jeszcze bliżej tak, że nasze twarze dzieliły już tylko milimetry.- Scooter nie jest ciebie wart.
Nachylił się nade mną i delikatnie musną swoimi wargami moje usta.
- Justin? - Zapytałam gdy już się od siebie odsunęliśmy.
- Tak?
- Może już wracajmy- Wstałam z ziemi i otrzepałam się z piasku.
- Dobrze chodźmy- Justin również wstał i złapał mnie za rękę.

1 komentarz: