Czasami nasze życie wydaje się idealne... Racja wydaje, ponieważ nigdy nie będzie idealne

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 6


Kolejny zwykł dzień szkoły dla większości uczniów, ale nie dla mnie. Na przerwie na obiad opowiadałam dziewczyną wydarzenie z sobotniej imprezy. Pomijając moment mojego pobytu na plaży i pocałunku z Justin'em. Całe szczęście nie widziałam dzisiaj jeszcze Scooter'a, chyba bym zaczęła uciekać na jego widok.
- Wiedziałam od początku, że mu chodzi tylko o jedno- Skomentowała Laura z buzią pełną frytek (jedno naszej szkole trzeba przyznać, bufet ma super).
- Tak oczywiście- Uśmiechnęłam się do niej- Przecież ty wiesz wszystko.
- No weź, ja mówię poważnie- Laura próbowała się bronić.
- To czemu nie powiedziałaś mi tego od razu – Spojrzałam na nią oskarżycielskim wzrokiem.
- Bo... bo … A zresztą nie wiedziałam – Laura wzruszyła ramionami i dalej jadła swoje frytki.
- Ale powiedziałaś, że do domu podwiózł cię ten chłopak o czekoladowych oczach ze sklepu.- W końcu Lily włączyła się do rozmowy.
- Tak i co z tego. Po prostu wpadłam na niego, znowu, i jeszcze do tego gonił mnie Scooter więc tak jakby nie miałam wyjścia. - Mam nadzieję, że mi uwierzy.
- A ja tak jakby jestem siostrą zakonną.- No proszę cała Lily.
Drrrrrryyyyyyyyyńńńń. Boże jak ja nie znoszę tego dzwonka. Chociaż teraz uratował mnie przed wyjawieniem Lily jakiś informacji zakazanych.
- To co teraz 2 godzinna randka z moją kochaną matematyką – Laura jak zwykle przesadza. Ja tam lubię matematykę, chyba jedyna z całej mojej 25 osobowej klasy.
- Dobra chodźcie nie chce się spóźnić, wiecie jak ona reaguje – Lily podniosła rękę i teatralnie przejechała palcem wzdłuż szyi.


***

Gdy już byłyśmy w klasie nasza nauczycielka Profesor Harrison weszła do klasy jakaś dziwnie uśmiechnięta.
- Ej co ona taka wesoła? To nie wróży nic dobrego – Szepnęła do mnie Laura siedząca przede mną.
- Nie mam pojęcia.
- Jak już niektórzy z was wiedzą, będziemy mieć nowego ucznia w naszej klasie- Harrison stanęła na środku klasy i zaczęła swoje „przemówienie”. I tak, niestety jest ona naszą wychowawczynią.- Jest nim pan Justin Bieber.
Zaniemówiłam, gdy w drzwiach naszej klasy stanął mój czekoladowo-oki chłopak.
Co ja gadam nie mój. Wszystkie dziewczyny zaczęły wzdychać na jego widok, a Lily aż pisnęła z zachwytu i pociągnęła mnie za rękaw. Siedziała za mną i często nie dawała się skupić na lekcji.
- Może pan usiąść z panną Evans.- Powiedziała łagodnym głosem nasza nauczycielka.
Co! Obok mnie! No chyba w snach.
Justin ruszył w moją stronę a wszystkie dziewczyny śledziły za nim wzrokiem.
Z kolei mój wzrok był utkwiony w bardzo ciekawej dziurze w ławce. Justin zajął miejsce obok, położył plecak na ziemi i wyjął z niego książki.
- Hej Bridget – Chłopak spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Hej Justin – Również się do niego uśmiechnęłam, a wszystkie dziewczyny nagle zaczęły coś szeptać między sobą.
- Bridget – Laura podała mi kulkę z papieru. Nasz najszybszy środek komunikacji na lekcji. Rozwinęłam kartkę i przeczytałam jej zawartość.

To nie ten twój kierowca? ^.^ ”

Zaśmiałam się cicho i szybko odpisałam.

Tak ;) o to on.”

Podałam liścik Laurze, a ta tylko teatralnie poruszyła brwiami.
Przez pierwszą godzinę lekcji było spokojnie, a na początku drugiej przyszedł nasz dyrektor i „pożyczył” sobie panią Harrison na chwilę do swojego gabinetu. Gdy tylko drzwi za nimi się zamknęły, największa dziunia naszej szkoły wstała ze swojego miejsca i podeszła do Justin'a. Zdążyłam mu tylko szepnąć, żeby na nią uważał.
- Hej – Uśmiechnęła się i ruchem ręki zamachnęła włosami jak to robią dziewczyny na filmach tylko, że sto razy gorzej.- Jestem Kate. Co powiesz na kawę po szkole?
- Yyyy... Sory, ale jestem zajęty.- Justin podrapał się po głowie, i lekko spuścił wzrok. Nie ma to jak udawać skruszonego.
- A może jutro? - Zgaduję, że Kate nie odpuści dopóki Justin się nie zgodzi.
- Jutro, też jestem zajęty,
- A może w sobotę – Kate uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
- Nie. Przepraszam, ale nie umawiam się z laskami takimi jak ty.
Wszystkim w klasie opadła szczęka. Kate była wściekła, tupnęła nogą i wróciła na swoje miejsce z obrażoną miną. Hahahahaha, nareszcie jakiś chłopak ją spławił.
- A ciebie co tak śmieszy.- Teraz Justin patrzył na mnie, z poważną miną.
- To, że jesteś chyba jedynym chłopakiem, który na nią nie poleciał.
- No wiesz ja, wolę normalne, ładne dziewczyny. A nie takie jak ta, Dziunia i pewnie daje każdemu, żeby być popularna. - Wyraz twarzy Justin'a złagodniał, a nawet wkradł się na niego uśmieszek. Taki szczery, piękny uśmiech, a pod nim kryją się jego śnieżnobiałe ząbki. I znowu gapie się na jego zęby. Chyba mają jakiś magnez w sobie.
- Czyli mam rozumieć, przez to, że mnie w sobotę pocałowałeś to jestem w twoim typie. - Powiedziałam nie myśląc co, jak to zawsze mi się zdarza.
Laura i Lily spojrzały na mnie jak na wariatkę. Uuups chyba jednak trochę za głośno to powiedziałam.
- No ty jesteś idealnym przykładem.- Justin przysunął swoje krzesło trochę bliżej mojego.
- I z tobą mogę iść na kawę po szkole – Szepnął mi do ucha i się odsunął.
- Hahahaha! A kto powiedział, że ty jesteś w moim typie? - Założyłam ręce na piersi i czekałam jaką to odpowiedź dostanę.
- Wnioskuje to po tym, że dałaś się mi pocałować. - Justin oparł się wygodzie na krześle i przewiercał mnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Dobra. - Rozluźniłam ręce i posłałam Justin'owi uroczy uśmiech. -Ale ty stawiasz.
I w tym momencie pani Harrison weszła do klasy. Wszystkie rozmowy ucichły , a ja ostatni raz popatrzyłam na Justin'a i skupiłam się na lekcji. Naszej OSTATNIEJ lekcji.


6 komentarzy: