Czasami nasze życie wydaje się idealne... Racja wydaje, ponieważ nigdy nie będzie idealne

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 14

Because I’m happy
Clap along if you feel like a room without a roof
Because I’m happy
Clap along if you feel like happiness is the truth
Because I’m happy
Clap along if you know what happiness is to you
Because I’m happy
Clap along if you feel like that’s what you want to do”

Czasami człowiek jest tak szczęśliwy, że nic, ani nikt nie może nam tego szczęścia odebrać. Chce się krzyczeć, śmiać, skakać, wszystko naraz. To szczęście przepełnia całe nasze ciało, nasze serce, nasz mózg. Myśli się tylko o tym co daje man to szczęście. Żadne złe wspomnienia nie potrafią zepsuć tych chwili, w których człowiek jest szczęśliwy. Lecz jest jedna rzecz, która ma taką niszczycielską siłę. Śmierć.

Po wyjściu Justin'a postanowiłam pójść na strych, poszukać więcej ubrań od mojej mamy. Znałam na strychu każdy kąt, nikt nie mógłby mnie tutaj zamknąć bo znam nawet kilka tajemnych przejść do innych pokoi. Sprawdzałam po kolei każde pudło, każdą skrzynie, ale nie znalazłam tego czego szukałam. Na samym środku pokoju leżało jakieś znajome pudełko. Nie wiedziałam skąd je znam, powoli do niego podeszłam i je otworzyłam. W środku były zdjęcia cała masa zdjęć. Całe szczęście odpłynęło nagle, a zastąpił je smutek. Ja już nigdy nie chciałam oglądać tych zdjęcia. Moja mama powiedziała, że je spali. Po co je tutaj schowała. Zrobiła to specjalnie żebym je zobaczyła. Nienawidzę jej. Nienawidzę tych fotografii. Nienawidzę dnia, w którym to się stało. I nagle wszystko zaczęło pojawiać mi się w pamięci. Nasza wycieczka, ognisko, alkohol, ja, ty, motor, jeleń, potem ciemność, krzyk i dźwięk tłuczonego szkła, metalu, twoich kości.
- Bridget!
Usłyszałam wołanie mojej mamy, ale nie potrafiłam się poruszyć, nie potrafiłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Wpatrywałam się w zdjęcie, które trzymałam w dłoni. Kciukiem głaskałam głowę chłopaka z fotografii. Był taki szczęśliwy, uśmiechnięty, a godzinę później, jego usta były wykrzywione w dziwny grymas. Ciekła z nich strużka krwi, a ja nic nie mogłam na to poradzić, nie mogłam nic zrobić.
- Bridget! Gdzie ty jesteś?
Kolejne wołanie mojej mamy. Ale ja dalej nie mogłam się ruszyć, jakbym przeniosła się w czasie.
Siedziałam wpatrując się w ogień, w gałęzie, które po kolei stawały w płomieniach, a po chwili zostawała z nich tylko kupka proszku. Poczułam, że ktoś owija swoje ręce na mojej talii, odwróciłam głowę i spojrzałam prosto w twoje śliczne błękitne oczy. Uśmiechnąłeś się do mnie i pomogłeś mi wstać. Wszyscy już na nas czekali. Wsiadłam z tobą na twój motor, ruszyłeś, a ja objęłam cię w pasie, żeby nie spaść.
Jechałeś szybko, jak zawsze, ale dzisiaj to już przesadzałeś. Powiedziałam ci zwolnij. Reszta została z tyłu. Ty tylko popatrzyłeś na mnie i uśmiechnąłeś się. Jechałeś dalej, coraz szybciej. Próbowałam się rozluźnić, ale nie mogłam. Czułam, że stanie się coś co odmieni nasze życie. Nie myliłam się. Nagle na jezdnię, prosto pod nasze koła, wbiegł jeleń. Próbowałeś hamować, straciłeś panowanie nad motorem, krzyknęłam i zeskoczyłam z niego. Usłyszałam huk. Dźwięk tłuczonego szkła, metalu i twoich kości. Mi udało się uratować, ty zostałeś na motorze. Miałeś tylko 15 lat. Nie wiedziałam co robić. Przyjechała reszta. Szukaliśmy ciebie. I znaleźliśmy, lecz nie chcę pamiętać tego jak wyglądałeś. Wezwaliśmy pomoc. Zabrali cię. I już nigdy nie oddali.
- Bridget! - Moja mama zawołała po raz trzeci i weszła na strych. - O tu jesteś.
Popatrzyła na mnie a następnie na pudło leżące przede mną. Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Kochanie, już się tym nie przejmuj. To było dawno. Jace na pewno by chciał, żebyś była szczęśliwa.

Ale jak mogę być szczęśliwa. Jechaliśmy na tym samy motorze. Mi się nic nie stało, myślałam tylko o sobie, zeskoczyłam, zamiast zostać z nim. Ale mogłam mu powiedzieć, żeby też skoczył. Ja przeżyłam, on nie. 

********************************************************************
Więc długo mnie nie było. Nie miałam weny twórczej, ale wy jakoś strasznie nie tęskniliście. Tak przed świętami trochę zasmucam tym rozdziałem. Jak myślcie kim był Jace, i kim był dla Bridget. A jeszcze jedno WESOŁYCH ŚWIĄT. <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


9 komentarzy:

  1. Świetne <3 Misia pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże straszne ale nie przestawaj pisać ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziecko masz talent *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu tak długo musimy czekać? Pisz troszkę szybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze? To jest chyba najlepszy rozdział jaki do tej pory napisałaś. Nie musiałam słuchać przy tym muzyki, że wczuć się w to co się dzieję. Wystarczyła odrobina ciszy. Najlepszy.

    OdpowiedzUsuń