Zrobiło
mi się jednocześnie gorąco i zimną. Czy Justin'owi chodzi o to, o
czym właśnie myślę. Już chciałam się zapytać co to za
prezent, ale podszedł do nas Jace. Justin odsunął się ode mnie
pozwalając chłopakowi mnie przytulić i złożyć życzenia. Jace
wręczył mi do ręki małe pudełeczko, po czym uśmiechnął się i
odszedł. Za nim kolejne osoby podchodziły do mnie i składały mi
życzenia, jednocześnie dając mi prezenty. Było ich już tyle, że
nie mieściły mi się one w dłoniach i musiałam zacząć układać
je na najbliższym stoliku.
I
tak minęło 15 minut odkąd weszłam do domu mojego chłopaka. Gdy
już każdy z obecnych gości przywitała się ze mną (połowy osób,
albo nie znałam, albo kojarzyłam tylko z widzenia ze szkoły),
podeszły do mnie Lily i Laura z chytrymi uśmieszkami na twarzy.
Wiedziałam, że to ubieranie sukienek w łazience musiało mieć
jakiś powód.
-
Jak się podoba?
-
Jak zawsze jest bosko. Wy musicie chyba otworzyć własną firmę
urządzającą przyjęcia. - Uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam
na środek salonu Justin'a, który teraz służył za parkiet.
Zaczęłam
tańczyć, moje przyjaciółki już po chwili były obok mnie. Potem
dołączały kolejne osoby i kolejne i kolejne. Wszyscy tańczyli,
śmiali się i śpiewały razem z wokalistą z obecnie lecącej
piosenki. Ja również zaczęłam śpiewać, chociaż rzadko to
robię, ale dzisiaj jest najważniejszy dzień w moim życiu, więc
czasem trzeba robić coś czego się boimy.
No
właśnie trzeba to robić.
Przestałam
tańczyć i podeszłam do DJ'a prosząc go, żeby na chwilę wyłączył
muzykę. Gdy to zrobił spojrzenia wszystkich osób były skierowane
w moją stronę. Trochę mnie to przeraziło, ale już po chwili
wróciła moja pewność siebie. Podeszłam do fortepianu, które
było ustawione w rogu salonu, tuż obok kominka. Usadowiłam się
wygodnie na fotelu, oprałam palce lekko na klawiszach i zaczęłam
grać melodie tak dobrze mi znaną, a nigdy przez nikogo nie
słyszaną. Lubie pisać piosenki sama dla siebie. Układam je a
potem chowam w swojej pamięci. To mnie odpręża. Mam piosenki na
każdy mój humor, pisałam gdy byłam zła, szczęśliwa, zakochana.
Tą
piosenkę zaczęłam pisać po wypadku Jace'a, ale skończyłam ją
niedawno. Skończyłam ją, gdy poznałam Justin'a.
Śpiewałam
nie zwracając uwagi na wszystkie osoby dookoła mnie, byłam tylko
ja i moja muzyka.
Gdy
skończyłam i rozejrzałam się po gościach, wszyscy stali w
milczeniu mierząc mnie wzrokiem. Wciągnęłam powietrze i już
chciałam uciekać, bo myślałam, że nikomu się nie spodobało,
gdy nagle wszyscy zaczęli klaskać i wołać „bis”. Otworzyłam
usta ze zdumienia. Justin stał z tyłu i się uśmiechał, po prostu
uśmiechał. Ale ten uśmiech dał mi więcej satysfakcji niż
wszystkie oklaski razem wzięte.
ღღღ
-
Dzięki, że przyszliście.
Stałam
z Justin'em przy drzwiach wejściowych i żegnaliśmy po kolei
wszystkich wychodzących gości.
To
było najwspanialsze przyjęcie urodzinowe jakie mogłam sobie
wyobrazić. Było dopiero po północy, ale już wszyscy wychodzą
ponieważ Justin chce dać mi mój prezent. Nie wiem jak mam się
zachowywać, jeśli to to o czym myślę, to... Nawet nie wiem jak
mam to ubrać w słowa. O boże.
-
A ty nie idziesz. - Zapytała Laura, gdy już jako ostatnia
opuszczała dom Justin'a.
Ja
tylko uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo, a ona
odwzajemniła mój uśmiech i wyszła.
-
To co teraz robimy? - Zapytałam odwracając się w stronę chłopaka
stojącego obok mnie. Justin uśmiechnął się szyderczo, bez słowa
wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów prowadzących
na 1 piętro. Wbiegliśmy do jego pokoju, a on zamknął za nami
drzwi. Podszedł do mnie i przycisnął swoje usta do moich. Mogłabym
całować go 24h na dobę. To jest jak narkotyk. Powoli się cofałam
idąc w stronę łóżka Justin'a. Chłopak popchnął mnie gdy
znajdowałam się już na tyle blisko by bezpiecznie na nie upaść.
Justin całował z coraz większym pożądaniem. Jednym zwinnym
ruchem ściągnął swoją koszulkę i rzucił ją w jakiś odległy
kąt pokoju. Jeździł rękami po moim ciele, co wywołało dreszcze
na mojej skórze. Uśmiechnęłam się między pocałunkami do niego,
a on odwzajemnił uśmiech. Powoli zaczął podnosić moją sukienkę
w górę, najpierw odsłaniając moje nogi, potem brzuch a na końcu
ściągnął mi ją przez głowę. Przez chwilę mierzył moje ciało wzrokiem po czym z powrotem przyległ do moich ust. Chciałam rozpiąć
mu rozporek, ale złapał moje dłonie i szepnął mi do ucha.
-
Najpierw musimy coś znaleźć. Ty zajrzyj do tej szafki po prawej, a
ja zobaczę w lewej.
Posłusznie
podniosłam się na łokciach i pochyliła do jego szafki nocnej,
zapaliłam lampkę i odsunęłam pierwszą szufladę. Leżała w niej
tylko zwykła, mała koperta z moim imieniem napisanym na środku.
Wyciągnęłam ją z szuflady i otworzyłam. Na widok tego co
zobaczyłam w środku, zaniemówiłam. Odwróciłam się w stronę
Justin'a i rzuciłam się mu na szyje. Jego prezentem dla mnie nie
był sex, ale coś piękniejszego, (chociaż sex z Justin'em brzmi
całkiem dobrze). W kopercie znalazłam 2 bilety lotnicze... Do
Paryża. Zawsze chciałam pojechać do Paryża, do miasta miłości.
A jeszcze bardziej chciałam jechać tam z osobą, która obecnie
leży pode mną... Z osobą, którą kocham ponad życie.
********************************************************************
No
i proszę! Tak wiem, że długo trzymałam was w niepewności.
Przepraszam, ale miałam 4 sprawdziany i kartkówkę w tym tygodniu.
Ale już jest.
P.s.
Jakby ktoś narzekał, że nie opisałam ich sex'u to tutaj jeszcze
tego nie zrobili do końca. Tak więc bez pretensji proszę <3
Awwww zarąbisty ^^
OdpowiedzUsuńjejku wspaniały! czekam na więcej takich akcji ^^
OdpowiedzUsuń<3
Jacy oni sweet <3
OdpowiedzUsuń*,*
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3<3/ Lola
OdpowiedzUsuńBoziu... ^.^
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;D
OdpowiedzUsuń